Fotoradar w Warszawie – znowu na celowniku!
Fotoradar przy alejach Jerozolimskich w Warszawie to prawdziwy bohater i zarazem ofiara swojej skuteczności. Rekordowe zdjęcia, szybka naprawa, a potem kolejna katastrofa – oto historia, która rozbawia i przeraża jednocześnie!
Rekordowe osiągnięcia fotoradaru
Ten niesamowity fotoradar, ustawiony na wysokości salonu Volvo, ma na swoim koncie ponad **osiem tysięcy zdjęć** w ciągu zaledwie miesiąca! Jak to możliwe? Ulica jest szeroka, z dwoma pasami, a ograniczenie prędkości wynosi jedynie 50 km/h. Kto by pomyślał, że można się tam zapomnieć?
Historia zniszczenia
Ostatnia przygoda tego fotoradaru rozpoczęła się w listopadzie 2024 roku, kiedy to postanowiono go zamontować. Niestety, w lutym został brutalnie zniszczony i koszt naprawy wyniósł **50 tysięcy złotych**! Ubezpieczyciel pokrył te koszty, ale nie na długo – przywrócono go do życia zaledwie na 35 godzin.
Co się wydarzyło?
- Fotoradar został uruchomiony w czwartek o 13:00.
- Już w piątek o 23:00 ponownie był w naprawie.
- Uszkodzenia: wgniecenie przodu i tyłu – może ktoś cofnął w niego dużym pojazdem?
Sytuacja obecna
Na ten moment sprzęt znowu trafia do naprawy, co daje kierowcom chwilę wytchnienia. Ale czy to wystarczy? Możliwe, że w rejonie pojawi się **monitoring**, który ma chronić fotoradar przed kolejnymi atakami. A jeśli sprawca zostanie znaleziony, to pewnie pokryje koszty z własnej kieszeni. Cóż, karma potrafi być surowa!
Co dalej?
Wszystko wskazuje na to, że fotoradar w Alejach Jerozolimskich nie ma łatwego życia. Gniew społeczny i nieustanna walka z kierowcami sprawiają, że staje się on lokalnym bohaterem… ale też i ofiarą. Jak myślisz, co powinno się zmienić, aby takim urządzeniom żyło się lepiej? Może mniej zdjęć, więcej spokoju? Podziel się swoją opinią w komentarzach!