Za dwa miesiące zamierzasz kupić nowe auto. Wchodzisz do salonu, a tam… zupełnie inny świat niż jeszcze kilka lat temu. Dealerzy prześcigają się w ofertach hybryd, aut elektrycznych i promocjach na „zeroemisyjne jazdy”. Wszystko przez jedno rozporządzenie, które już od stycznia 2025 roku zmienia reguły gry na rynku motoryzacyjnym w całej Unii Europejskiej. Te liczby – 93,6 i 153,9 – będą od teraz wyznaczać granicę, której przekroczenie kosztuje producentów fortunę. Ale czy nowy „porządek emisji CO2” to rzeczywiście szansa na czyste powietrze, czy raczej początek końca taniej mobilności, jaką znaliśmy do tej pory?
Najważniejsze informacje:
- Od 1 stycznia 2025 roku wszystkie nowe samochody osobowe sprzedawane w UE muszą emitować średnio maksymalnie 93,6 g CO2/km, a dostawcze – 153,9 g CO2/km.
- Za przekroczenie limitu grozi kara 95 euro za każdy gram powyżej normy na każdy sprzedany egzemplarz – co może oznaczać milionowe koszty dla producentów.
- Zmiany wymuszą szybkie rozszerzenie oferty hybryd, plug-in hybrid oraz aut elektrycznych, a liczba tanich modeli spalinowych będzie maleć.
- Rynek wtórny aut spalinowych może być (chwilowo) beneficjentem zmian – przed pełnym zakazem sprzedaży nowych samochodów spalinowych w 2035 roku.
- Unijne regulacje są elementem Zielonego Ładu i pakietu Fit for 55, które mają ograniczyć emisje CO2 w transporcie nawet o 100% do 2035 roku.
Co dokładnie zmieniają nowe limity i jak działa system kar?
Każdy nowy samochód osobowy w salonie – od stycznia 2025 roku – musi wpisywać się w średnią emisję CO2 nieprzekraczającą 93,6 g na kilometr. Dla dostawczych ten pułap ustawiono na 153,9 g CO2/km. Ale tutaj nie chodzi o pojedynczy egzemplarz – kluczowa jest średnia emisja całej gamy modelowej producenta. To znaczy, że sprzedając zarówno hybrydową Toyotę Yaris (87 g CO2/km), jak i większą Corollę Hybrid (100 g CO2/km), można balansować ofertą tak, by zmieścić się „na styk” w wymaganej średniej. Jeśli jednak producent przekroczy limit – każda nadwyżka, choćby o 1 gram, to 95 euro kary za każdy sprzedany samochód. Przykład? Gdyby średnia przekroczyła normę o 5 gramów, przy sprzedaży 50 tys. aut koszt kary to już 23,75 mln euro. Niektóre rynki przewidują nawet surowsze sankcje – sięgające do 5 tys. euro za auto w skrajnych przypadkach. Warto to podkreślić: te kary to realne pieniądze, które mogą trafić prosto do ceny nowego auta.
Jak doszło do tej rewolucji? Historia w liczbach i rozporządzeniach
Zacznijmy od początku. Już dekadę temu unijni urzędnicy uznali, że transport drogowy musi przejść gruntowną przemianę. Pierwsze poważne regulacje – znane jako CAFE (Clean Air For Europe) – wyznaczały stopniowo coraz niższe limity emisji. W 2021 roku obowiązywała jeszcze średnia na poziomie 120 g CO2/km. Potem przyszła kolej na rozporządzenie UE 2019/631, które wprowadziło zupełnie nowe realia: od stycznia 2025 roku redukcja o 15% względem poziomu z 2021 roku stała się wymogiem, nie sugestią. W praktyce oznacza to, że każda marka musi pozmieniać strategię – inżynierowie szukają oszczędności na każdym kilogramie, a działy marketingu przygotowują się na nową erę elektromobilności. Co ciekawe, emisje wylicza się według procedury WLTP, która od 2018 roku wyznacza globalny standard testowania nowych pojazdów – i jest znacznie surowsza niż wcześniejsze pomiary laboratoryjne.
Rynek motoryzacyjny pod presją: co to znaczy dla Ciebie?
Wyobraź sobie, że masz przed sobą katalog nowości na 2025 rok. Kiedyś były to głównie samochody benzynowe i diesle – dziś wybór w salonie coraz częściej sprowadza się do hybryd, aut elektrycznych oraz kilku ostatnich, „dopieszczonych” modeli spalinowych (najczęściej w wersjach micro-hybrid lub mild-hybrid). Według raportu JATO Dynamics za pierwsze półrocze 2024 roku, udział samochodów elektrycznych w rejestracjach nowych aut w UE wyniósł 12,5%. Jednak w samych Niemczech – największym rynku motoryzacyjnym Europy – sprzedaż aut elektrycznych spadła aż o 69% rok do roku, głównie przez wycofanie dopłat i rosnące ceny energii. To pokazuje, jak dynamicznie zmienia się sytuacja – konsumenci wciąż są niepewni, a producenci szukają złotego środka.
Nie oznacza to jednak, że auta spalinowe znikną z dnia na dzień. Wręcz przeciwnie – można spodziewać się, że przed pełnym zakazem sprzedaży nowych samochodów spalinowych w 2035 roku, rynek wtórny przeżyje swój renesans. W tej przejściowej dekadzie ceny używanych aut mogą wzrosnąć, a dostępność nowych, tanich modeli spalinowych będzie coraz bardziej ograniczona. W środku tej transformacji stoi konsument – czasem zdezorientowany, czasem pełen nadziei, ale zawsze zmuszony do szukania kompromisów między ceną, komfortem i ekologią.
Kategoria | Limit CO2 (g/km) od 2025 | Przykładowa emisja (g/km) | Typowe modele |
---|---|---|---|
Samochody osobowe | 93,6 | 87 – 100 | Toyota Yaris Hybrid, Toyota Corolla Hybrid |
Samochody dostawcze | 153,9 | 140 – 160 | Ford Transit, Renault Trafic |
Docelowy poziom 2035 | 0 (100% redukcji) | 0 | Wyłącznie auta elektryczne/zeroemisyjne |
Jakie są skutki nowych przepisów i co czeka rynek?
Ale to nie wszystko. Nowe regulacje mają dalekosiężne skutki. Z jednej strony przyspieszają inwestycje producentów w rozwój nowych generacji pojazdów hybrydowych i elektrycznych. W 2025 roku udział aut zero- i niskoemisyjnych w rejestracjach nowych pojazdów może sięgnąć nawet 25%. Z drugiej – oznaczają, że samochody spalinowe, szczególnie większe modele z segmentów premium, będą systematycznie wycofywane lub drożeć. W praktyce – im większy silnik i masa auta, tym trudniej „zmieścić się” w limicie. Producenci balansują sprzedażą miejskich hybryd z droższymi SUV-ami, ale to tylko czasowe rozwiązanie.
Prognozy Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego z połowy 2025 roku wskazują, że udział modeli elektrycznych i hybrydowych w ofercie salonów przekroczy w najbliższych latach 40%. Co ciekawe, niektórzy eksperci ostrzegają, że tak szybka zmiana może na chwilę ograniczyć dostępność nowych aut w przystępnych cenach, a nawet wydłużyć czas oczekiwania na popularne modele. Zastanów się – czy będziesz gotowy zapłacić więcej za auto, które „zmieści się” w normie, czy może skusisz się na ostatnie okazje spalinowe?
Co to oznacza dla Ciebie? Praktyczne wnioski i podpowiedzi
Jeśli planujesz zakup nowego samochodu w najbliższych latach, przygotuj się na większy wybór modeli hybrydowych i elektrycznych. Szukaj promocji – producenci będą walczyć o klientów, by zbalansować emisje flotowe. Zwróć uwagę na to, jak podawana jest emisja CO2 w katalogu i czy auto spełnia unijne normy według procedury WLTP. Pamiętaj, że kupując większy samochód spalinowy, możesz zapłacić więcej – nie tylko przez wyższą cenę bazową, ale również przez rosnące koszty eksploatacji i ewentualne opłaty środowiskowe.
Nie zapominaj o rynku wtórnym – zanim w 2035 roku nowe samochody spalinowe znikną całkowicie z salonów, ceny używanych aut mogą poszybować w górę. Jeśli zależy Ci na taniej i sprawdzonej mobilności, to może być ostatni moment na zakup kilkuletniego diesla lub benzyny w dobrym stanie. Ale uwaga: im bliżej 2035 roku, tym większe ryzyko, że miasta wprowadzą strefy czystego transportu i ograniczą ruch aut spalinowych w centrach.
Warto to podkreślić – decyzje podejmowane dziś przez urzędników w Brukseli będą kształtować naszą codzienność za kilka lat. Ty decydujesz, jaką ścieżką pójdziesz: czy postawisz na nowe technologie i ekologiczne rozwiązania, czy wybierzesz świadomość ryzyka i niższych kosztów na rynku wtórnym. Jedno jest pewne – motoryzacja w Europie już nigdy nie będzie taka jak dawniej.