Bristol w 2010 roku borykał się z bardzo poważnymi problemami finansowymi po światowym kryzysie gospodarczym, a jego zarząd wpadł na znakomity pomysł, który miał na celu zasilenie konta bankowego firmy, ale ostatecznie nie przyniósł efektów.
Niegdyś dumny producent samolotów, Bristol starał się przetrwać w czasach, gdy jego samochody przestały cieszyć się popularnością na rynku. Co więcej, pomimo rękodzielniczej jakości, właściwości mechaniczne ich pojazdów nie spełniały oczekiwań. Warto również zauważyć, że po wprowadzeniu norm emisji Euro 5, brytyjski producent miał problem z adaptacją. Wtedy jednak ktoś wpadł na genialny pomysł, aby odświeżyć starsze modele. W ten sposób starsze pojazdy mogły być przerobione i nie musiały spełniać nowych wymogów bezpieczeństwa i emisji spalin.
Model 411 był jedną z najlepszych opcji do tego rodzaju przeróbki. Dzięki temu stary sedan z trzema boksami i dwoma drzwiami mógł zyskać nowe życie. Na zewnątrz było kilka elementów, które sugerowały, że to nowy pojazd w starym opakowaniu. Wciąż miał cztery okrągłe reflektory, ale z chromowaną kratką pośrodku zamiast czarnej. Zamiast przezroczystych kierunkowskazów na przednich błotnikach, seria 6 miała pomarańczowe.
Wnętrze zostało odnowione, zachowując drewniane wykończenia deski rozdzielczej serii 6, ale pokryte wysokiej jakości lakierem. Dodatkowo klienci zostali rozpieszczeni nową skórzaną tapicerką, która jednak została umieszczona na tych samych płaskich fotelach kubełkowych. Kierownica została wymieniona na nowszy, znacznie bardziej nowoczesny model.