czwarta generacja T-Bird przekształciła się w osobowy luksusowy coupe, rezygnując z poprzedniego sportowego wizerunku. Ten zaszczyt przypadł nowo wprowadzonemu Mustangowi.
W połowie lat 60. Thunderbird był już znany i ceniony zarówno na ulicach, jak i w kulturze samochodowej. To był samochód, który sprawiał, że Corvette wyglądała na śmieszną, oferując jednocześnie wyższy poziom komfortu. Mimo to, z wprowadzeniem czwartej generacji, było jasne, że Ford nie chciał konkurować z Corvette, przynajmniej nie za pomocą T-Birda.
Czwarta generacja to czteroosobowe coupe dłuższe niż wiele czterodrzwiowych sedanów. Fordowi nie zależało na tym. Zależało mu na wizerunku, komforcie i osiągach. Długi, szeroki i płaski kapelusz był przedłużony nad podwójnymi reflektorami z przodu. Klaster reflektorów przypominał oko orła swoim kształtem, podczas gdy pochylony do przodu grill tworzył dynamiczny, a nie sportowy wizerunek. Thunderbird był oferowany jako coupe z twardym dachem lub kabriolet z elektrycznym mechanizmem otwierania, przeniesionym z Lincolna Continentala.
W środku Ford zamontował wygodne fotele i deskę rozdzielczą z rozszerzoną krawędzią na górze. Hożny, szeroki prędkościomierz zajmował górną część panelu przyrządów, podczas gdy inne cztery wskaźniki były ustawione poniżej. Dzięki szerokiemu środkowemu konsoli wykończonemu drewnem, stworzono luksusowy wizerunek, który było trudno przebić dla większości konkurentów. Dlatego Ford sprzedał T-Birda w ponad 200 000 egzemplarzy w mniej niż trzy lata.