Ostatnia generacja modelu Supra przekształciła sportowy samochód produkowany przez Toyotę w auto kultowe i wprowadziła je na srebrny ekran.
Na początku lat 90. świat tętnił życiem. Coraz więcej osób zaczęło domagać się aut o wyższych osiągach, które jednocześnie byłyby w rozsądnej cenie. Oprócz rajdowej Celiki, Toyota oferowała także model Supra IV, który stanął do rywalizacji z Porsche 968, Nissanem 300ZX Turbo czy Corvette LT1, żeby wymienić tylko kilka.
Zaprojketowana w tradycyjnym stylu GT, z długą maską i opadającym tyłem, Supra IV zachwycała niską sylwetką i dużymi reflektorami osłoniętymi przezroczystą soczewką. Jej dolny wlot powietrza, umieszczony w zderzaku, zapewniał chłodzenie, podczas gdy boczne wloty służyły do wentylacji przednich hamulców. W wersji turbo producent dodał wlot powietrza na masce dla wybranych rynków. Z przodu tylnych kół, Toyota umieściła dodatkowy zestaw wlotów powietrza, a z tyłu ogromny spojler zdobił klapę bagażnika. Muskulatura tego samochodu sprawiła, że stał się on ponadczasowy w branży motoryzacyjnej. Nigdy nie wyglądał na stary.
Wnętrze było wystarczająco wygodne dla dwóch osób na przednich fotelach z wysokimi boczkami. Z tyłu znajdowała się ławka, ale miejsca tam było tak mało, że ledwo wystarczało dla dorosłych pasażerów. Niezwykle, w zestawie wskaźników szeroki obrotomierz znajdował się na środku, podczas gdy prędkościomierz flankował go z prawej strony. Wskaźnik paliwa zajmował większość lewego okręgu, a temperatura była przedstawiana w mniejszym obszarze. Z deską rozdzielczą owiniętą wokół lewego fotela, nie było wątpliwości, że to auto dla kierowcy. Niemniej jednak, Toyota oferowała je z standardową poduszką powietrzną dla pasażera z prawej strony.